Czekasz pod drzwiami gabinetu lekarskiego. Za kilka minut masz wizytę. W końcu dowiesz się co ci dolega. Zgłosiłaś się do lekarza, bo od dłuższego czasu czujesz się kiepsko. Jesteś ciągle zmęczona, nie umiesz zapanować nad nerwami, stresuje cię wszystko od robaczka po szefa, no i te kilogramy. Niby coś ćwiczysz, zdrowo się odżywiasz, a waga jak stała tak stoi. A nawet przybyło ci kilka dodatkowych kilogramów. Martwisz się co powie lekarz, bo podejrzewał kilka niezbyt przyjemnych chorób i utkwiło to w twojej głowie. W końcu nadeszła twoja kolej. Wchodzisz do gabinetu i po krótkim przywitaniu lekarz oznajmia, że masz Hashimoto. Na początku nawet się trochę zdenerwowałaś, bo zabrzmiało groźnie, ale po chwili lekarz cię uspokoił. Powiedział, że to tylko choroba tarczycy, że masz brać jedną tabletkę dziennie i wszystkie objawy ustąpią. Po wizycie trochę ci ulżyło. Nawet się ucieszyłaś. W końcu to „tylko” Hashimoto i wystarczy jedna tabletka.
I bierzesz tę jedną tabletkę, codziennie rano, pół godziny przed śniadaniem. Mija miesiąc, drugi, ty ciągle bierzesz tę tabletkę, ale jakoś wcale nie jest lepiej. Może i część objawów ustąpiła, ale nadal czujesz się jakbyś „nie była sobą”. Zastanawiasz się i zaczynasz szukać informacji. Zaglądasz do Internetu i … następuje paraliż informacyjny. Nie wiesz co robić, bo znajdujesz tak dużo sprzecznych informacji o tym, że dieta nie ma znaczenia, za chwilę, żeby nie jeść glutenu, nie jeść nabiału, nie jeść strączków. Myślisz: „to w końcu co ja mam jeść?” Czytasz o suplementach, które należy brać, na kolejnej stronie dowiadujesz się, że tamtych suplementów nie można, trzeba brać inne. Z natłoku informacji nie robisz nic. Dalej spożywasz jedną tabletkę dziennie, coś tam łykniesz dodatkowo i nadal czujesz się źle.
Znasz to, prawda? Myślę, że powyżej opisałam historię niejednej z nas. Kiedy dowiadujemy się o chorobie i to o chorobie, która ma nam towarzyszyć przez całe życie to już wiemy, że nasze życie się zmieni. Tak jak przy każdej zmianie, tak i w tym przypadku, człowiek przechodzi przez różne etapy, zanim oswoi się ze zmianą. Jak to wygląda z psychologicznego punktu widzenia? Zapraszam do czytaniaJ
Pierwszy etap to etap zaprzeczenia. „Hashimoto? Jakie Hashimoto. Ja nie mam żadnego Hashimoto. To pewnie jakaś pomyłka”, albo: „Dieta? Żadna dieta nie jest potrzebna. Nic nie będę zmieniać”. To jest ten etap, kiedy podejrzewasz lub już wiesz, ze jesteś chora, ale tej myśli do siebie nie dopuszczasz. Zachowujesz się tak, jakbyś nic nie zamierzała zmieniać w swoim życiu. Koncentrujesz się na tym co jest dookoła, co piszą w Internecie na ten temat, ewentualnie zapytasz kogoś o coś związanego z chorobą, ale ignorujesz własne reakcje. Nie pozwalasz swoim myślom dojść do głosu. To normalne. Jesteś w końcu przywiązana do tego co było.
Potem pojawia się opór. W tę fazę wchodzisz wtedy, kiedy nie możesz już dłużej zaprzeczać faktom. Masz potwierdzenie w postaci wyników badań, coraz gorzej się czujesz i jedna tabletka dziennie ci nie pomaga. „To co ja mam jeść?”, „Przecież nie ma badań potwierdzających, że gluten jest szkodliwy”, „Suplementy przynoszą więcej szkody niż pożytku.” Takie właśnie słowa (lub podobne) wypowiadasz. Nie zgadzasz się na zmiany, nie chcesz, aby one nastąpiły. Tak jak było wcześniej, było dobrze. Nie musiałaś zwracać uwagi na to jesz, robiłaś co chciałaś i to ci się podobało. Opór może być emocjonalny. Czujesz złość, wkurzenie, lęk, niepewność, niepokój, zwątpienie. Opór może być również racjonalny. Możesz podać kilkadziesiąt przykładów i badań, potwierdzających twoje tezy. Tylko, że nadal nie jesteś w pełni sobą. Nadal jesteś zmęczona, czasami przygnębiona i swędzi cię skóra, bo jest tak wysuszona. A jeszcze dowiadujesz się, że Hashimoto jest chorobą autoimmunologiczną, a one lubią występować parami więc zaczynasz obawiać się kolejnej. Pod koniec tej fazy następuje akceptacja. Oczywiście nie tyle akceptacja choroby, co akceptacja stylu życia w chorobie. Powoli zaczynasz uwalniać się od tego co było i zaczynasz się zastanawiać co możesz zrobić, aby sobie pomóc.
To ile czasu trwają poszczególne fazy zależy od tego jakim człowiekiem jesteś. Czy lubisz zmiany i szybko im się poddajesz, czy raczej cię przerażają. Czy jesteś osobą proaktywną i zawsze szukasz rozwiązań czy taką, która za wszystkie swoje niepowodzenia obwinia wszystko i wszystkich dookoła. Czy masz radosne usposobienie czy mówią o tobie, ze jesteś pesymistą. Jest wiele czynników, które wpływają na to jak długo przebywa w poszczególnych fazach.
Po tym jak powoli zaczęłaś akceptować to co się z tobą dzieje wchodzisz w etap eksperymentowania, poszukiwania własnej drogi. Próbujesz diety bez glutenu, zaczynasz ćwiczyć, albo przestajesz, jeśli do tej pory robiłaś to zbyt intensywnie, robisz dodatkowe badania, zażywasz witaminy, jesz więcej warzyw. Zaczynasz działać. Uczysz się jak postępować w nowej rzeczywistości. Do tego stopnia, że sama robisz pieczywo z dziwnie brzmiących mąk, albo deser z jakiegoś warzywa. I sama nie wierzysz, ze ci to smakuje ? Próbujesz, planujesz, pytasz, dowiadujesz się. Jeśli w tej fazie odniesiesz sukces przechodzisz do następnego etapu. Natomiast jeśli potkniesz się i uznasz to za porażkę, cofniesz się znów do fazy oporu.
Ostatni etap to etap zaangażowania. Działasz. Nie musisz się and tym zastanawiać, rozpamiętywać. Sama decydujesz co jest dla ciebie dobre. Nie wracasz do starych nawyków. Jesteś produktywna. Możesz góry przenosić ? Masz poczucie, że panujesz nad sytuacją, ze to ty decydujesz. Przyszłość jawi się w kolorowych barwach.
To co opisałam powyżej jest pewnym uproszczeniem, ale pokazuje co się dzieje z każdą z nas po tym, jak dowie się, że jest chora. Od ciebie zależy jak długo będziesz przebywała w zaprzeczeniu czy oporze. W niektórych przypadkach trwa to nawet kilka lat. Jako coach pracuję ze swoimi klientami nad tym, aby szybciej przejść do fazy eksperymentowania i zaangażowania. Jak długo chcesz jeszcze czekać? Pamiętaj! Samo się nie zmieni. Ty to zrobisz.