Z zamiarem napisania tego artykułu nosiłam się od bardzo dawna. Jest taka technika terapeutyczna/coachingowa, która polega na napisaniu listu do osoby, z powodu której czujesz złość. Ten artykuł – list jest moim sposobem na „powiedzenie” głośno tego co przeżywa wiele osób chorych na Hashimoto i inne choroby tarczycy. Mam nadzieję, że chociaż jeden lekarz go przeczyta i zastanowi się, zanim po raz kolejny potraktuje swoich pacjentów tak jak dotychczas.
Drogi lekarzu endokrynologu!
To co napiszę Ci w tym liście to nie jest tylko moja opinia. Pracuję z osobami zmagającymi się z chorobami tarczycy i wspieram je od strony emocjonalnej. Codziennie otrzymuję kilka wiadomości z prośbą o pomoc z powodu złego potraktowania przez lekarza. Mój blog czyta kilka tysięcy osób z chorobami tarczycy. Takich blogów jak mój jest w Internecie kilkanaście. Rachunek jest prosty. Jesteśmy znaczącą siłą i nie możesz nas lekceważyć.
Co oznacza, że jesteśmy źle traktowane przez lekarzy endokrynologów? Wyjaśnię to za chwilę, ale najpierw krótki słownik pojęć. Kiedy przychodzi do Ciebie pacjentka i mówi: „nie mogę schudnąć, mimo że jestem na diecie”, to oznacza to: tracę wiarę w siebie i swoje możliwości, mam zaniżone poczucie własnej wartości, czuję się bezsilna, ponieważ staram się, a mi nie wychodzi. Kiedy pacjentka mówi: „jestem ciągle zmęczona”, to oznacza to: śpię po 12 godzin na dobę i nie mogę się wyspać, moje relacje z rodziną psują się, bo ja nie mam siły spędzać czasu z dziećmi i partnerem, jestem odbierana jako leń, któremu nic się nie chce. A kiedy usłyszysz od pacjentki: „wypadają mi włosy” to ona chce Ci powiedzieć, że: czuję się nieatrakcyjna, włosy dla kobiety są bardzo istotną częścią jej wyglądu, nie spotykam się ze znajomymi i nie wychodzę z domu, bo się wstydzę swojego wyglądu. Czasami słyszysz też: „próbuję zajść w ciąże od dłuższego czasu”. Wtedy taka pacjentka mówi Ci: bardzo pragnę mieć dziecko, marzę o tym od zawsze, wszyscy moi znajomi mają już dzieci, a ja nie mogę.
I teraz taka pacjentka przychodzi do Ciebie na wizytę. Pokłada w tym spotkaniu ogromne nadzieje, ufa Ci, wierzy, że jej pomożesz, że ją wysłuchasz, że poradzisz jej coś i że dasz jej NADZIEJĘ. Pacjentka wchodzi do Ciebie z całym bagażem tych emocji i oczekiwań i po 5 minutach rozmowy słyszy: „proszę brać Euthyrox, pół godziny przed śniadaniem, raz dziennie, do końca życia. 150 za wizytę się należy”. Ja wiem, że dla Ciebie może być to trudne do wyobrażenia, bo przecież widujesz dziesiątki takich pacjentek i po pewnym czasie są dla Ciebie tylko kolejnym towarem na taśmie produkcyjnej. Rozumiem, że włączyłeś jakieś mechanizmy obronne, aby nie angażować się w sytuacje pacjentek. Ale proszę Cię. Spróbuj. Czasami wystarczy, że nas wysłuchasz.
Dwa lata temu urodziłam zdrowego i cudownego synka. Jednak czas po porodzie nie był dla mnie zbyt łaskawy. Dopadło mnie poporodowe zapalenie tarczycy. Przez półtora roku walczyłam z depresją, z niedoczynnością, a chwilę później z nadczynnością, z wypadającymi włosami, które wyciągałam garściami, z bezsilnością i bezradnością, z beznadzieją. Postanowiłam, że znajdę lekarza, który ma dobre opinie, który mi pomoże. I znalazłam. Poszłam na wizytę. I co usłyszałam? Proszę brać Eutyrox, pół godziny przed jedzeniem…. I jeszcze nawet Pan doktor zapisał mi to na kartce. Mi! Osobie, która od 8 lat chorowała na Hashimoto. Poczułam się wtedy jakby ktoś dał mi w twarz. Na moje pytanie czy mam brać jakieś witaminy, suplementy czy jakoś mogę sobie pomóc zobaczyłam tylko drwiący uśmieszek i zero innej reakcji.
Z perspektywy czasu chcę Ci za to podziękować, bo to zmobilizowało mnie do walki o siebie i znalezienie innego lekarza i innych sposobów na to, aby sobie pomóc. Dzięki temu wiem też, których lekarzy omijać szerokim łukiem, a przez 9 lat byłam u około 10! Na szczęście ten jedenasty okazał się człowiekiem.
Pamiętaj Drogi Lekarzu. Nas chorych jest coraz więcej. Wasza postawa zmusiła nas do szukania pomocy na własną rękę. Coraz więcej osób jest bardziej świadomych swojej choroby, tego jak ważna jest dieta i odpowiednie witaminy. Dla nas to dobra wiadomość. Dla Was trochę gorzej. Jeśli nic nie zmienicie to za jakiś czas nie będziecie mieli kogo leczyć. Nie proszę o zbyt wiele. Proszę o profesjonalizm, o usługę na poziomie, za którą płacę. Bo oprócz tego, że jestem pacjentem, to jestem również klientem. Mam prawo oczekiwać szerszej porady i poświęcenia czasu, a nie tylko wypisania recepty. I na koniec darmowa porada ode mnie jak sprawić, aby klienci byli zadowoleni z Twoich usług: naucz się empatii.
*Ten artykuł nie jest skierowany do wszystkich lekarzy endokrynologów. Oczywiście wśród lekarzy można znaleźć takiego, który interesuje się swoimi pacjentami i nie lekceważy ich objawów. Mi się udało takiego znaleźć. Po 9 latach poszukiwań.